Wywiad z Tadeuszem – absolwentem VLO, studentem University of Westminister w Londynie
Nikodem: Cześć Tadeusz! Wywiad z tobą jest nieprzypadkowy, w końcu jesteś absolwentem naszej szkoły. W którym roku ukończyłeś VLO?
Tadeusz: Zdałem maturę w 2019 roku.
N.: Zacznijmy od początku. Dlaczego znalazłeś się w naszej szkole? Czy był to twój pierwszy wybór, czy po prostu zrządzenie losu?
T.: Był to mój drugi wybór. Pierwszą klasę skończyłem w Zamoyu. Dopiero w drugiej stwierdziłem, że lepiej mi będzie w VLO i z perspektywy czasu uważam, że była to dobra decyzja.
N.: Jaki profil wybrałeś?
T.: Zdecydowałem się na profil humanistyczny. W poprzednim liceum byłem na profilu mat-geo-wos. Jednak matematyka to zdecydowanie nie moja bajka. Zawsze łatwiej przychodziła mi nauka przedmiotów humanistycznych.
N.: Jak podsumowałbyś trzy lata spędzone w naszej szkole, a w zasadzie dwa?
T.: Poznałem tu wiele wartościowych osób – kolegów z klasy i nauczycieli. Z niektórymi utrzymuję kontakt do dziś i zawsze kiedy odwiedzam Polskę spotykamy się na kawę. Byłem zadowolony z moich wyników maturalnych dlatego myślę, że moja nauka w VLO nie poszła na marne.
N.: Jaki był twój pierwotny plan policealny?
T.: Jeszcze 2 tygodnie przed maturą rozważałem dwa kierunki we Wrocławiu – prawo albo politologię. Zdecydowałbym się prawdopodobnie na ten drugi. Moja decyzja o studiowaniu w Wielkiej Brytanii była bardzo spontaniczna i podjęta bardzo późno. Ewentualnym chętnym na studia za granicą radziłbym zainteresować się aplikacją już na początku klasy maturalnej.
N.: Nie przerażała cię myśl o studiowaniu w Wielkiej Brytanii?
T.: Raczej ekscytowała. Przerażająca stała się dopiero na lotnisku. Kiedy wsiadałem do samolotu i zdałem sobie sprawę z tego, że już nie ma odwrotu. Myślę, że samo studiowanie nie przerażało mnie tak bardzo jak wizja życia za granicą i posługiwania się na co dzień obcym językiem, załatwiania spraw, których nigdy wcześniej sam nie załatwiałem.
N.: Czy jest jakiś polski odpowiednik twojego kierunku?
T.: Mój kierunek to politologia i stosunki międzynarodowe. Jest to jeden kierunek, który łączy te dwie dziedziny.
N.: Co było od ciebie wymagane przez twój uniwersytet?
T.: Zdana matura wystarczyła.
N.: Czy musiałeś zdawać jakieś dodatkowe egzaminy, np. sprawdzające twój poziom języka?
T.: Na moją uczelnię wystarczyła mi zdana polska matura. To mit, że na studia za granicą trzeba zdawać maturę międzynarodową – polska w zupełności wystarczy.
Wyniki, których wymagała ode mnie uczelnia to 65% ze wszystkich trzech egzaminów podstawowych i minimum 80% z rozszerzenia z angielskiego. Te wymagania były dosyć niskie. Uniwersytety w Wielkiej Brytanii każdemu aplikantowi wysyłają indywidualną ofertę bazującą na jego personal statement (Jest to pewien rodzaj listu, w którym zachęcasz uniwersytet do przyjęcia cię na dany kierunek. Zazwyczaj im lepszy jest personal statement, tym niższe wymagania). Wiele uczelni wymaga jednak certyfikatu językowego IELTS.
N.: Jak wygląda program twoich studiów? Ile trwają, jakich przedmiotów się uczysz? No i oczywiście, jaki uzyskasz tytuł?
T.: Mój rok akademicki trwa od połowy września do połowy kwietnia. Uczelnie w Wielkiej Brytania posiadają w tej kwestii autonomię i same ustalają ile trwa rok, nie jest to odgórnie narzucone. Znam uniwersytety, gdzie rok akademicki trwa od października do czerwca.
Ciężko mi sensownie przetłumaczyć nazwy przedmiotów, ale w tym roku dotyczyły one między innymi Unii Europejskiej, bezpieczeństwa międzynarodowego, teorii polityki i dyplomacji. Dodatkowo uczę się też języka rosyjskiego.
Został mi ostatni, trzeci rok studiów, po którym, mam nadzieję, uzyskam tytuł Bachelor of Arts. Jest to odpowiednik tytułu licencjackiego. Potem mogę kontynuować studiowanie i starać się o tytuł Master of Arts czyli magisterski. Na kierunkach ścisłych jest to Bachelor of Science i Master of Science.
N.: Czy porównywałeś studiowanie w Anglii ze znajomymi, którzy studiują w Polsce? Jakie różnice dostrzegliście?
T.: Jest mnóstwo różnic.
Po pierwsze – ilość przedmiotów. Ja miałem w tym roku całe 7 przedmiotów, kiedy moi znajomi w Polsce mają po 15 w semestrze.
Po drugie – ilość godzin. Miałem w tym roku 9, może 10 godzin zajęć w tygodniu. Na zajęcia trzeba się jednak dobrze przygotować i to zajmuje trochę czasu.
Po trzecie – długość studiów. W Wielkiej Brytanii po 4 latach studiowania mogę już uzyskać tytuł magistra, w Polsce zajmuje to trochę dłużej.
Po czwarte i najważniejsze – nie mam tu żadnych egzaminów i sesji. Zamiast tego piszę eseje w domu. Wydaje mi się, że zaufanie do studenta jest tutaj większe.
N.: Jak wyglądają zajęcia zwłaszcza teraz, podczas pandemii?
T.: Przez cały rok miałem zajęcia online i póki co nie zapowiada się, żeby w przyszłym roku się to zmieniło. Cieszę się, że przynajmniej pierwszy rok był „normalny” i udało mi się zintegrować z osobami z kierunku. Wykładowcy nagrywają wykłady i zamieszczają je na specjalnej platformie internetowej dla studentów. Możemy je odtworzyć w każdej chwili. Seminaria odbywają się tak jak lekcje online w szkole, mam ustalony plan i po prostu o konkretnej godzinie muszę dołączyć do spotkania online. Przed każdym seminarium muszę przeczytać jeden lub dwa teksty, zazwyczaj po 20-30 stron i zrobić notatki. Seminaria polegają głównie na dyskutowaniu zagadnień zawartych w tekście.
N.: Czy masz jakąś wizję swojej kariery już po ukończeniu studiów?
T.: Na studiach magisterskich chciałbym skupić się na stosunkach wschodnioeuropejskich. Interesuje mnie praca w dyplomacji albo w dziennikarstwie politycznym. Sam jeszcze nie wiem. Marzy mi się być przedstawicielem Unii Europejskiej w kontaktach z Rosją, Ukrainą i innymi państwami Europy Wschodniej. Interesuje mnie kultura tej części świata.
N.: Jeszcze ostatnie i najważniejsze pytanie. Czy jesteś szczęśliwy?
T.: O jeju najtrudniejsze. Czy jestem szczęśliwy, że jestem tutaj?
N.: Chodzi o ogólny stan sytuacji życiowej 😊.
T.: Jestem bardzo szczęśliwy, że miałem odwagę zmienić swoje życie. W Wielkiej Brytanii społeczeństwo jest inne, można być sobą i nikt nikogo nie krytykuje. Mam tu wielu wspaniałych przyjaciół, nauczyłem się być samodzielny i radzić sobie z problemami. Często tęsknię za moją rodziną i przyjaciółmi, i czasami chyba nawet za Polską. W końcu spędziłem tam 19 lat życia. Mimo to uważam, że wyjazd za granicę był jedną z najlepszych decyzji jakie podjąłem.
N.: Bardzo dziękuję Ci za nasz wywiad.
T.: Nie ma sprawy!
Nikodem Frelich