FelietonySport

ZAWODOWI SPORTOWCY

Ze względu na pandemię koronawirusa siłownie, kluby fitness itd. oficjalnie pozostają  w zamknięciu.

Jednym z argumentów na utrzymywanie zamknięcia ze strony rządzących jest obawa o to, że klienci obiektów sportowych nie będą przestrzegać zaleceń sanitarnych. Jest to dużo konkretniejszy argument niż poprzednio- za niskie sufity w klubach sportowych. Te absurdalne argumenty wynikają prawdopodobnie z niewiedzy, ponieważ kluby fitness ani razu nie były ogniskiem zakażeń, a wszelkie kontrole które były przeprowadzane w okresie międzylockdownowym, można powiedzieć, że zakończyły się z oceną bardzo dobrą, nawet celującą. Jak widać klienci są w stanie przestrzegać zasad. Prezes Polskiej Federacji Fitness zwrócił również uwagę na liczbę osób w Polsce chorujących na cukrzycę (3mln), nadwagę (14mln) oraz otyłość (8mln)-to dane pochodzące z NFZ. Dodał również, że ,, dla tych osób obiekty fitness także są pozamykane od października. Przecież to właśnie chorzy na te choroby przechodzą COVID-19 gorzej, a zamknięcie siłowni uniemożliwia im poprawę stanu zdrowia”. To wszystko i tak nie przekonuje rządzących i w najbliższym czasie nie planują luzować obostrzeń dotyczących branży fitness.

Aczkolwiek   jak   wiadomo  ,,Polak    potrafi”,   zawsze   doszuka   się   jakiejś   luki   w  prawie  i znajdzie rozwiązanie w każdej sytuacji. Nie ma rzeczy niemożliwych!
Na ostatnim lockdownie branża fitness straciła około 2,5mld zł. Aż 80% tej kwoty nie zostało pokryte przez pomoc ze strony państwa. Gdzie wszystkie obiecane tarcze antykryzysowe? No właśnie, albo nie ma, albo są, ale tak jakby ich nie było. Dlatego właściciele działają na własną rękę i stają na głowie, aby ratować swoje biznesy.

Ostatnio dużo słyszy się o PZPL, ale co to takiego i o co tyle szumu. Polski Związek Przeciągania Liny nie jest wcale nowym tworem jak mogłoby się wydawać, jednak dopiero teraz, w dobie pandemii zyskał na popularności. Okazało się, że jest to świetna furtka dla przedsiębiorców, właścicieli klubów fitness czy siłowni. Aby siłownia mogła uzyskać licencję wystarczy skontaktować się z nimi, zapłacić odpowiednią sumę pieniędzy i poczekać na odpowiedź zwrotną. Otrzymanie licencji zawodniczej jest jeszcze prostsze. Wystarczy pójść do klubu, który takową licencję już posiada, wypełnić formularz wielkimi literami, co dla niektórych jest ogromnym wyzwaniem, następnie należy wykonać test sprawnościowy, aby sprawdzić  nasze  umiejętności  i  to  czy  nadajemy  się  do  kadry  narodowej  (drukowane  litery  i czytanie ze zrozumieniem przy tym to pikuś!), a na sam koniec wystarczy zapłacić jedynie 15 złotych.

Voila! Oto przepis na zostanie zawodowym sportowcem w dobie koronawirusa. To wszystko brzmi absurdalnie, tak też jest. Prezes PZPL podaje, iż w tym roku zostało wystawionych już ponad 20 tysięcy licencji zawodniczych, warto dodać, że w normalnych czasach roczna liczba wynosiła około 500. Jak widać po liczbach Polacy pokochali przeciąganie liny, choć mogłoby się wydawać, że jest to mało popularna dyscyplina.

W tych trudnych czasach wszyscy powinniśmy stać po jednej stronie liny.

Amelia Kołodziejczyk

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *