FelietonyRodzinaTechnologia

NASTOLETNI OJCIEC

Czasem mam wrażenie, że mój tato jest bardziej młodzieżowy niż ja. Myślę tak od momentu, kiedy w drugiej klasie gimnazjum doświadczyłam oszołomienia gdy okazało się, że mój tato ma więcej znajomych w moim wieku, niż ja sama. Powodem tego może być to że jestem osobą „zdziadziałą”    i    zawarcie    znajomości   z osobami w wieku siedemnaście-osiemnaście lat jest dla mnie wyzwaniem. Między innymi dlatego iż interesują mnie głównie książki, stara muzyka oraz kreskówki i seriale z lat 1995-2005.

Mojego tatę natomiast, bardzo wyolbrzymiając, interesuje technologia nowoczesnych urządzeń mobilnych. Ostatnio kupił sobie nowy telefon. Niesamowita rzecz!! Dopóki nie zaczyna przez funkcję przybliżania w aparacie pokazywać   ci   nadgryzionej   marchewki  i zachwycać się niesamowitą jakością linii papilarnych na ekranie.

Tato jest znacznie bardziej społeczny niż ja kiedykolwiek będę mogła być, więc nawet nie miałam do niego żalu  o że kradnie mi potencjalnych przyjaciół przy użyciu takich słów jak „lajcik” czy „lamus”.

Odkryłam też ostatnio, że jeszcze jednym powodem, dla którego mój tato jest tak   bardzo   lubiany   przez   nastolatków  z sąsiedztwa, jest to, że ma niesamowicie   do nich zbliżone poczucie humoru. Moje poczucie humoru wraża świetnie program „Lekko Stronniczy” – dwaj trzydziestokilkulatkowie komentujący wszelakiego rodzaju artykuły internetowe, nie bawiący ani moich rodziców, ani nielicznych znajomych w moim przedziale wiekowym. Natomiast mój tato, przy akompaniamencie mojej mamy, pękają ze śmiechu   słysząc   żarty   moich   kolegów  z klasy, które fakt czasem są zabawne, ale nie na tyle żeby być powodem wybuchania śmiechem na widok czajnika* przez następny tydzień.

Pewnego razu gdy udało mi się garstkę moich przyjaciół zebrać w moim domu, jedna z osób wybrała się tam gdzie król   piechotą   chodzi. Zaczęło się robić groźnie dopiero w momencie gdy po godzinie jej nieobecności wraz z resztą towarzystwa zaczęliśmy się martwić brakiem ważnego ogniwa naszej grupy. Wyruszyłam więc na poszukiwania mając nadzieję, że koleżanka zgubiła się po prostu w drodze,     gdzieś     pomiędzy     łazienką    a morderczymi schodami. Okazało się, że nie zgubiła się absolutnie i że cieszy się świetnym   zdrowiem   siedząc   w   kuchni  z   moim   ojcem,   pijąc   herbatę   i   grając   w karty. 1:0 dla taty.

Gdy udało mi się przyjaciółkę uwolnić w końcu z objęć straszliwego ojca niszczyciela wszechświatów powiedziała, że gdy wyrobi prawo jazdy będzie odwiedzać nie mnie, a moich rodziców. GOL! Kolejna piłka wpada w środek mojej bramki, dając mojemu tacie przewagę już dwóch punktów.

Mam nadzieję, że jego nowy smartfon nie stanie się kolejnym narzędziem kontaktu z potencjalną grupą moich przyjaciół, skoro odkrycie „Asystenta Google”, mój tato ma już za sobą. Teraz muszę tylko pilnować, żeby moich znajomych trzymać z dala od „kozackiego” tatulka, a tego z kolei nie dopuścić   do   poznania   emotek,   które    w bardzo łatwy sposób doprowadziłyby mnie do koleżeńskiego bankructwa a jego do triumfu w Młodzieżowym Pucharze Mistrzów.

Jagoda Leśniewska

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *